Jako iż jestem z natury marudno-wybredny, taki wpis musiał się pojawić. Nie ma róży bez kolców, nie ma słońca bez UV.
1. Komunikacja miejska
Niewątpliwym królem tego zestawienia jest komunikacja miejska w naszym Barcelos, która zasługuje na jedynkę z wykrzyknikiem. Zapomnijcie o tym co widzieliście w Polsce, nasze rodzime zbiorkomy to przy tutejszej japońska jakość i szwajcarska precyzja.
Największym absurdem są przystanki autobusowe. To zasadniczo cienki słupek z małą tabliczką TUBA (nazwa przewoźnika) i nasprejowany na asfalcie napis o tej samej nazwie. I koniec, żadnej wiaty, ławeczki, czy nawet rozkładu jazdy (!) Można poczuć się jak w GTA, gdzie widywało się autobusy miejskie w ruchu ulicznym, ale ich trasa była znana wyłącznie twórcom gry i stanowiły głównie dekorację niż funkcjonalność.
Po chwili googlowania rozkłady poszczególnych linii można znaleźć w Internecie, jednak data publikacji (04.2023) pozostawia wątpliwości co do ich obowiązywania. Pojedynczy przejazd kosztuje 1€, miesięczny 15€. Autobusy to zazwyczaj pocieszne niebieskie Iveco w stylu akwarium.
Drugie miejsce należy do systemu wsiadania i wysiadania. Większość przystanków jest tutaj na żądanie, zatem chcąc wysiąść trzeba pilnować gdzie jesteśmy i nacisnąć na czas przycisk STOP. To samo dotyczy wsiadania - nie można ot tak usiąść na ławce i scrollować internet w telefonie, zwłaszcza jeżeli jesteśmy sami na przystanku - inaczej nasz wyczekiwany autobus przejedzie nam przed nosem. Dotyczy to zarówno Barcelos jak i Lizbony czy Porto.
2. Logika i sposoby zakupu biletów kolejowych
Ten podpunkt dedykuję głównie dworcowi Sao Bento w Porto. Nie wiem jak to możliwe że w mieście zawalonym turystami w stopniu topowych włoskich miast, automaty do sprzedaży biletów mają dostępny wyłącznie język portugalski mają też angielski i hiszpański, lecz służy do tego osobny przycisk - w bardzo nieintuicyjnym miejscu i często z wytartym podpisem. Nie byłby to problem, gdyby kasy biletowe działały 24/7, jednak to nie jest Polska - zamykają się prawdopodobnie około godziny 20:00.
Nawet jeśli uda nam się przebić przez menu to czasami zakup biletu nie dochodzi do skutku z różnych przyczyn - a to nie widzi naszej karty debetowej, nie da się zaakceptować PIN-u, bądź wywala się inny losowy proces. Nie polecam takich doznań w momencie kiedy zostało niewiele czasu do odjazdu naszego pociągu - dobrze mieć przynajmniej 20 minut zapasu.
W dodatku jeśli kupiliśmy bilet w postaci nabicia przejazdu na tutejszą kartę miejską, trzeba pamiętać aby odbić ją w specjalnym urządzeniu na peronie, przed wejściem do pociągu - niczym wchodząc rano do korpo :P
3. Muchy
Tutejsze muchy mają najwyraźniej wgrany inny algorytm latania w stosunku do polskich. W uproszczeniu można powiedzieć, iż są to muchy po kokainie - niesamowicie szybkie i zwinne, straszliwie natrętne, bardzo trudne do upolowania i tym samym niebywale wkurwiające. Jestem pod wrażeniem że udało się naturze stworzyć muchę bardziej denerwującą niż jej polska wersja ><
4. Brak kierunkowskazów na rondzie
Teoretycznie ten punkt nie powinien mnie dotyczyć ponieważ nie jeżdżę tutaj samochodem. Jednak poruszam się po okolicy rowerem (gdy któryś z tutejszych szrotów akurat działa - a z tym bywa różnie) i choćby po drodze do siedziby naszej organizacji znajduje się rondo. Zatem nie trzeba jechać daleko by zauważyć, że w Portugalii praktycznie nikt nie używa kierunkowskazów zjeżdżając z ronda.
Mając perspektywę polską gdzie ludzie w większości jednak wrzucają te kierunki, jest to bardzo irytujące, a także dosyć niebezpieczne, gdyż niejako trzeba się domyślać czy dany samochód zjedzie na najbliższym skręcie czy będzie jechał dalej. Takie niedbalstwo o dziwo nie powoduje niebezpiecznych sytuacji (tj. częstego gwałtownego hamowania i trąbienia), także lokalsi najwyraźniej odnaleźli się w tym chaosie, ale jak to nie wiem -,-