Jedną z motywacji by przyjechać tutaj, było ominięcie paskudnej polskiej zimy i spędzenie tego okresu w znacznie przyjemniejszym klimacie. Kalendarzowa zima wciąż jednak przede mną, zatem teraz mogę zająć się portugalską jesienią. Jaka ona właściwie jest, opowiedzą wam 3 mocne i słabe strony. Na początek oczywiście, minusy 😅
1. Pada często i dużo
A szczególnie tu gdzie jestem, tj. na północy kraju. Gdy słońce osłabnie, na ląd wdzierają się ogromne ilości wilgoci znad Atlantyku. Bywa, że taki deszcz trwa cały dzień z kilkoma drobnymi przerwami, sam opad jest gęsty, intensywny. Dodatkowo, w tym roku trafiło się wyjątkowo brutalne przejście z lata w jesień - w ciągu 2 dni nastąpiła transformacja z pogody nadającej się do plażowania do konieczności ubrania długich spodni i kurtki.
Deszcze z przełomu października i listopada były tak intensywne, że znacząco wezbrały rzeki, w szczycie sezonu ulew problematyczne stało się nawet wyjście do sklepu, a po wszystkim w wielu polach stała woda.
2. Lodówa w domu
Jak w wielu innych południowoeuropejskich krajach, centralne ogrzewanie w portugalskich domach jest rzadkością, a izolacja termiczna właściwie nie istnieje. Gdy przez kilka dni na zewnątrz utrzymuje się pogoda typu 13 stopni w ciągu dnia, wówczas temperatura wewnątrz budynku szybko zbliży się do tej wartości. Prowadzi to do zabawnych absurdów - np. wracając po tygodniowym wyjeździe (zostawiwszy dom nieogrzewany), wewnątrz było 16 stopni, a bateria w myszce bezprzewodowej tak przemarzła, że myszka nie reagowała po włączeniu laptopa.
Lokalne rozwiązania problemu zimna opierają się na sprzętach w rodzaju farelki XXL (grzejnik optycznie podobny do spotykanych w Polsce olejowych, tylko spirala), funkcji grzania w klimatyzatorach, a także... owijaniu się kocem. Osobiście dodałem do tego zestawu zakładanie ciuchów termicznych pod zwykłe ubrania.
Co na to wszystko Portugalczycy? Wiele z nich przyznaje, że sami nie rozumieją braku C.O, a przyczyn upatrują w biedzie jaka trawiła ten kraj przez większość XX wieku i poczynionych podczas budowy oszczędnościach. Ciężko mi jednak odpowiedzieć na pytanie, dlaczego po latach nie nadrabia się tego braku i tutejsi wolą przez kilka miesięcy płacić grubą forsę za prąd - rok w rok.
3. Parujące szyby
Na chwilę zostajemy jeszcze w temacie walorów tutejszego budownictwa. Wraz z nastaniem chłodnych nocy przywitały mnie poranki z parą skraplającą się na szybach. Długo zastanawiałem się skąd pochodzi ten znany raczej z samochodów problem, aż w końcu mnie olśniło - w tutejszych domach z kartonu, okna mają POJEDYNCZE szyby. Konstrukcyjnie przypominają okna, które w Polsce widuje się w budynkach gospodarczych.
No dobrze, starczy tego marudzenia. Przecież jestem na półwyspie Iberyjskim, dalekim końcu zachodniej Europy, jednym z najbardziej oddalonych miejsc od Polski na tym samym kontynencie. Co zatem można wymienić z zalet tutejszej jesieni?
1. Wciąż jest zielono
Przyczyna jest prosta - drzewa które zrzucają liście stanowią niewielki procent całości. Typowe liściaste gatunki znajdziemy głównie w miejskich parkach czy wzdłuż alei w centrum miasta, gdzie posadzono je głównie w celach dekoracyjnych. Tu i ówdzie trafiają się ich większe skupiska, plac miejski czy zagajnik na obrzeżach. Większe lasy są głównie iglaste, a pola po okresie ich orania w październiku, robią się ponownie zielone w listopadzie - szczególnie jeśli solidnie popadało. Sumarycznie daje nam to krajobraz odporny na zmianę pór roku.
2. Wciąż bywa ciepło
Temperatura w jesiennej porze waha się między 13 a 18 stopni, ale to nie te same stopnie co w Polsce. W ładniejsze dni listopada (a nawet grudnia) można w środku dnia chodzić w samej bluzie, a do słońca zaryzykować krótki rękaw - o ile siedzimy w miejscu odsłoniętym od wiatru. Nie trwa to rzecz jasna cały dzień, okienko można wyznaczyć na godziny pomiędzy 13:00 a 15:00. Szerokość geograficzna robi swoje 😄
3. Długość dnia
Wiele osób nie kojarzy, że Portugalia ma tę samą strefę czasową co Wielka Brytania, tj. -1h względem większość Europy. Budzi to konotacje ze stratą na długości dnia, co może i jest prawdą względem sąsiedniej Hiszpanii, lecz na pewno nie Polski.
Wysunięcie na zachód kontynentu jest tak mocne, że w jesiennych miesiącach różnica w długości dnia PT vs PL to niebagatelne 90 minut. Mówiąc bardziej obrazowo, nawet w grudniu zachód słońca nie schodzi tutaj poniżej 17:00, a ciemna noc zapada bliżej 17:30. Nietrudno zgadnąć, że te 1,5h ma ogromny wpływ na postrzeganą długość dnia - to moment gdy wiele osób będzie wychodzić z pracy - przynamniej w Polsce.
Ocena
Jak podsumować te 3 nieliche zalety i zarazem całość? Otóż jesień i wczesna zima w Portugalii są zupełnie znośne od strony pogody. W żadnym wypadku nie tak depresyjne jak w Polsce, gdzie w tym samym czasie dzień trwa 8 minut, a krajobraz maluje się w 50 twarzy greya. Nie ma tutaj lasów ogołoconych z liści, łąk szarych od przemrożonych w nocy badyli czy mgieł spowijających blokowiska od zmierzchu do świtu.
Poza koniecznością noszenia długiego rękawu i nieco przerzedzonej roślinności, krajobraz nie różni się zbytnio od letnich miesięcy, a większość problemów wokół jesiennego chłodu wynika głównie z braków i dziwactw tutejszego budownictwa.