23.02.2024

Polska vs Portugalia - niespodziewane podobieństwa

Temat nasunął mi się stosunkowo szybko po przyjeździe, ale jakoś tak wyszło, że się zakurzył. Oto kilka zdumiewających analogii pomiędzy Polską a Portugalią, które korespondują z bardzo podobnym poziomem PKB obu państw.


1. Dominuje jedno państwo do którego wyjeżdża się za pracą

Wiele z was pomyślało zapewne o Hiszpanii. Otóż nie - tym krajem jest Francja. Im dłużej o tym się myśli, tym bardziej wydaje się to logiczne. Sąsiednia Hiszpania mimo że jest zdecydowanie dużym państwem, od dłuższego czasu ma problemy z bezrobociem, zwłaszcza wśród młodych. A Francja wręcz przeciwnie - to duże, bogate państwo starej Unii, z gospodarką napędzaną w sporej części przez imigrantów. 

W sierpniu w naszej okolicy nietrudno było zauważyć inwazję aut na francuskich tablicach rejestracyjnych - to nie byli turyści, a lokalsi którzy przyjechali do ojczyzny na urlop. Nawet wśród pracowników naszej organizacji wątek emigracji do Francji jest dobrze znany i obecny w ich rodzinach. Jak i u nas zresztą - każdy zna kogoś, kto siedzi w UK.




2. Wyznacza to także najpopularniejszy język obcy

Jeśli zostaniecie zaczepieni przez lokalsa w wieku 40+, który zorientuje się, że wy nihuhu po portugalsku, niemal na pewno usłyszycie pytanie - parles-tu français? 

Francuskiego uczy się tu w szkołach jako najważniejszego języka obcego, a wiele ludzi w wieku emerytalnym zna ten język dobrze, mając za sobą lata (jeśli nie dekady) pracy w tym kraju. Angielski to w Portugalii stosunkowo świeży wynalazek, który zyskał na znaczeniu wraz z rozwojem turystyki. Dużo lepiej będzie go znał tutejszy 18-latek który nie zna świata bez dostępu do Internetu niż przeciętny 30-latek, który na początku turystycznej rewolucji z 2013 roku był już na ostatniej ścieżce edukacyjnej albo pracował. 


3. Imigranci to niemalże monokultura

Portugalczycy nie gęsi i swoich Ukraińców mają. Chodzi o wspomnianych we wcześniejszych wpisach Brazylijczyków, którzy od ~2019 roku szukają tu dla siebie lepszych perspektyw, skuszeni kompatybilnością językową, wyższym poziomem edukacji oraz brakiem strzelanin na porządku dziennym. Z najnowszych danych opublikowanych w październiku 2023 r. wynika że na terenie Portugalii przebywa na stałe ​​393 000 obywateli Brazylii - a liczba ta nie obejmuje osób posiadających podwójne obywatelstwo. 

Lokalsi nie pałają do nich szczególną sympatią, narzekają na głośny i nieraz problematyczny lajfstajl w dużych miastach, lecz szanują za branie z pocałowaniem ręki najgorszych prac, głównie fizycznych. Brzmi znajomo? 😀




4.. Koncentracja młodych ludzi w dużych miastach

Także w Portugalii widać silną koncentrację młodych ludzi w największych miastach tj. Lizbona, Porto, Braga czy Coimbra. Odpowiedniki naszych miast powiatowych (brak sensownych wyższych uczelni, kilka fabryk smrodu) nie mają zbyt wiele do zaoferowania, a z uwagi na populację kraju (zaledwie 10 mln mieszkańców), samych miast nie ma aż tak wiele. 

Na północy sytuacja wygląda jeszcze przyzwoicie - nasze 115-tysięczne Barcelos ma jedną uczelnię wyższą i sporo przemysłu tekstylnego, w okolicy jest jeszcze Guimaraes czy pasmo kurortów nad oceanem. 

Z kolei środkowo-wschodnia i południowa część kraju (wyłączając Algarve) to już typowe nigdzie, z polami po horyzont i cachorros szczekającymi dupami. Dobrym przykładem jest Evora - 50-tysięczne miasto, stolica regionu Alentejo dookoła której nie ma zupełnie nic. Trochę jak nasza Lubelszczyzna.



5. Ceny nieruchomości popierdoliło

Mam tutaj na myśli zarówno kupno jak i wynajem. Na ten problem nałożyło się kilka czynników - oprócz wymienionej wyżej brazylijskiej imigracji, warto wspomnieć o programie złotych wiz. W dużym skrócie, portugalski rząd oferował swego rodzaju deal - za wydanie przynajmniej 500 tys. € na nieruchomość, obywatele państw spoza strefy Schengen uzyskiwali status rezydenta i możliwość legalnego przebywania na terenie kraju. 

Program trwał od 2012 do 2023 roku i został wycofany po naciskach ze strony UE i społeczeństwa, które słusznie wskazywało, że program przyczynił się do zaostrzenia kryzysu na rynku mieszkaniowym. Korzystali z niego głównie Amerykanie, Brazylijczycy i Chińczycy.

Trudno zaprzeczyć, że swoje zrobiła także turystyka - przerabianie kamienic pod hotele i hostele czy mieszkań pod AirBnB dotknęło głównie Porto i Lizbonę. Te miasta, oprócz bycia głównymi ośrodkami akademicko-imigracyjnymi, są także jednymi z najchętniej odwiedzanych miejsc przez turystów w całym kraju. 

Przykładowo, wynajem pokoju w Porto kosztuje najczęściej między 400 a 500 euro, natomiast zarobki są w tym kraju bardzo podobne do polskich, zatem nie można takich cen usprawiedliwić typowym dla zachodniej Europy argumentem "ale przecież zarobki są x razy większe"



6. Smutne twarze na ulicach

To było jedno z moich większych zaskoczeń po przyjeździe. Brak zimy, mnóstwo słońca w trakcie roku, piękne krajobrazy - dlaczego zatem tutejsi się nie uśmiechają? Chodzą po ulicach i straszą mnie dobrze znaną z polskich ulic mieszanką wkurwu, smutku i focha.

Odpowiedź to przytaczany w wielu przewodnikach i blogach termin saudade. Większość źródeł twierdzi, że nie da się go w prosty sposób przetłumaczyć. Oznacza tęsknotę za kimś lub czymś, co niegdyś sprawiało wielką przyjemność. Może jednak dotyczyć także czegoś co... nigdy się nie wydarzyło, zatem nie jest nostalgią. Inni z kolei definiowali saudade jako niejasne i ciągłe pragnienie czegoś innego niż... teraźniejszość. Nie byłbym jednak sobą gdybym nie spróbował wyrzeźbić polskiego odpowiednika i oto jest - tęsknostalgia.

Z tego co udało mi się dowiedzieć, saudade ma wiele składowych - upadek dawnej potęgi państwa (ściślej mówiąc, utraty zdobyczy kolonialnych), dyktatury między 1933 a 1974 rokiem, czy ogólnej biedy która z niej wynikła i ciągnęła się właściwie do początków XXI wieku. Jest to bardzo duży kontrast na tle sąsiedniej Hiszpanii i jej domyślnie radosnych mieszkańców, którym humoru nie są w stanie zepsuć żadne problemy.